W Wielkiej Brytanii pogłębia się kryzys finansowy. Zapoczątkowały go niespodziewane zmiany budżetowe rządu premier Liz Truss. W rezultacie tej interwencji funt dramatycznie stracił na wartości.
Zaczęło się od planów obniżenia podatków przy rosnącej inflacji i zwiększającym się publicznym zadłużeniu. I funt stał się pierwszą ofiarą tego planu. Bank Anglii, odpowiedzialny za zapewnienie stabilności fiskalnej, podjął już próbę ratowanie sytuacji, wykupując państwowe obligacje za kwotę 46 miliardów funtów.
Brytyjczycy najbardziej obawiają się wzrostu stopy procentowej i wzrostu rat kredytów. Jeśli podskoczy ona do 6 proc., tysiące ludzi znajdzie się w trudnej sytuacji. W zależności od pożyczonej kwoty będą spłacać bankom tysiące funtów rocznie więcej niż wcześniej. Kilkaset funtów zaoszczędzone tytułem cięć podatkowych nie zmienią tej sytuacji.
Jeśli w wyniku tego zaczną spadać ceny nieruchomości, mogą zostać z nieruchomością o wartości niższej niż wartość zaciągniętej pożyczki. Tego Brytyjczycy, dla których posiadanie domu lub mieszkania jest podstawą marzeń, boją się najbardziej.