Czy szykuje się kolejna zmiana na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii? Rząd wycofuje się z dużej części swego planu: gwałtownej liberalizacji gospodarki, a równocześnie sondaże pokazują rekordowo niskie poparcie dla prawicy.
Polityczna szarża nowej premier okazała się tak katastrofalna w skutkach, że po zaledwie pięciu tygodniach Partia Konserwatywna publicznie dyskutuje o jej odwołaniu. Funt w dół, raty kredytów mieszkaniowych – w górę. Załamanie notowań sondażowych prawicy. Niepokój rynków finansowych. Pytania ekonomistów o to jak rząd poradzi sobie z dziurą budżetową jaka powstałaby w wyniku nagłego obniżenia podatków.
Postawienie na wolny rynek było zmianą kursu w stosunku do bardziej prospołecznej polityki administracji Borisa Johnsona i Theresy May. Ale brytyjskie media donoszą, że rząd miałby się wycofać np. z obniżki podatku dla firm.
Liz Truss jest premierem od niewiele ponad miesiąca, przy czym przez około dwa tygodnie życie polityczne Brytanii było zamrożone przez śmierć królowej. A jednak, według sondażu YouGov 50 proc. badanych już chce jej odejścia, a tylko 20 proc. wolałaby, żeby została na stanowisku. Prawica ma 19 proc. poparcia, lewica – 53 proc. To wynik wczorajszego sondażu partyjnego People Polling. Inne badania pokazują podobną przewagę Partii Pracy. Według „Timesa” jeden z planów buntowników zakłada zastąpienie Liz Truss dwójką polityków. Partią i krajem zarządzać mieliby były minister finansów Rishi Sunak i Penny Mourdaunt, dawna szefowa resortu obrony.