Brytyjscy chirurdzy uratowali zmiażdżoną rękę 21-letniemu strażakowi. W trakcie leczenia zdecydowali się na zastosowanie metody znanej z I wojny światowej. Po kilku latach mężczyzna wrócił do służby.
Historia Anthonego Sewarda z Devon w Wielkiej Brytanii mogła zakończyć się tragicznie. Mężczyzna pracujący jako strażak, dorabiał w jednej z miejscowych fabryk. W miejscu pracy doszło do wypadku, w której mężczyzna znacząco uszkodził rękę. Jej stan był fatalny i wszystko wskazywało na to, że już nigdy nie wróci do nawet połowicznej sprawności.
Trafił do szpitala, w którym zespół chirurgów zdecydował o próbie ratowania kończyny, a nie jak początkowo zakładano, amputacji. Lekarze postanowili, że skorzystają z metody, która opracowana była na froncie, w trakcie trwania I wojny światowej. Uszkodzona ręka została wszyta w jamę brzuszną pacjenta. Dzięki temu znacząco przyspieszono proces gojenia i odbudowywania tkanki. Po długich operacjach udało się doprowadzić rękę, a przede wszystkim dłoń, do względnej sprawności. Od tego czasu mężczyzna przechodził także zaawansowaną rehabilitację.
Po blisko sześciu latach od wypadku okazało się, że mężczyzna jest w stanie wrócić do służby w straży pożarnej. Udało mu się zdać testy i dostosować umundurowanie do nowego kształtu dłoni.