Tylko 45 dni Liz Truss była premierem Wielkiej Brytanii. Dziś zapowiedziała dymisję, choć jeszcze wczoraj zapewniała, że nie zrezygnuje ze stanowiska i przepraszała za ostatnie błędy jej rządu. Przejdzie go historii jako najkrócej rządząca premier w historii Wielkiej Brytanii. Stanowisko objęła 6 września, tuż przed śmiercią królowej Elżbiety II.
Liz Truss oświadczenie wygłosiła po godzinie 14.30 przed siedzibą jej biura przy Downing Street. – Nie mogę spełnić oczekiwań, dzięki którym zostałam wybrana. Objęłam urząd w czasie międzynarodowej gospodarczej niestabilności. Nielegalna wojna Putina zagroziła bezpieczeństwu całego kontynentu, zaś rozwój naszego kraju zbyt długo był hamowany przez zbyt niski wzrost gospodarczy.
Truss zapowiada wybory lidera w Partii Konserwatywnej, które mają się odbyć w przyszłym tygodniu.
Dwa miesiące temu Liz Truss obietnicami ostrych cięć podatków przekonała swoją partię, żeby ta powierzyła jej fotel premiera. Jednak gdy już szefową rządu została, okazało się, że reforma podatkowa jest źle odbierana i przez rynki, i przez wyborców. Truss zwolniła ministra finansów Kwasi Kwartenga, choć program obniżek sama firmowała. Jego stanowisko zajął Jeremy Hunt, któremu z kolei od początku obietnice Truss się nie podobały.
Czym się skończy ten chaos? Eksperci uważają, że coraz bardziej prawdopodobne są przyspieszone wybory. Obecnie w sondażach Partia Pracy ma ponad 50-proc. poparcie, gdy Konserwatyści mogą liczyć na nieco ponad 20 proc. W tej sytuacji rządząca partia pewnie będzie robić wiele, by do przedterminowych wyborów nie dopuścić.
