W 1960 roku państwo Howatson wprowadzali się do domu w Denbigh. 20 lat później, wokół ich posiadłości wybudowane zostało rondo. Urzędnicy próbowali wypłacić im rekompensatę za wyprowadzenie się z posesji, jednak pozostawali nieugięci. W ten sposób od kilkudziesięciu lat mieszkają pośrodku ronda. O sprawie napisał The Mirror.
David i Eirian Howatson wprowadzili się do domu w Denbigh (Walia) dwadzieścia lat przed ogłoszeniem planów budowy ronda. Dzisiaj, 43 lata po wybudowaniu skrzyżowania otaczającego posiadłość, ich potomkowie nadal tam mieszkają.
Rodzina Howatson za nic nie chciała opuszczać domu rodzinnego. Do wyprowadzki nie skłoniła ich nawet wysoka rekompensata oferowana przez władze miasta. Byli nieugięci i odmawiali każdej propozycji. W ten sposób do dziś ich posesję okrążają setki samochodów. Dźwięk silników nie jest jednak największym problemem, z którym spotkała się rodzina.
W ciągu 40 lat Howatsonowie przystosowali się do życia na rondzie. W ich domu zostały wstawione specjalne okna, mające wytłumiać hałasy dobiegające z zewnątrz budynku. Poza godzinami szczytu, jak relacjonuje syn Clwyd, na rodzinnej posesji panuje cisza i spokój.
Największym problemem nie jest jednak zgiełk pędzących aut, a odbieranie listów i przesyłek. – Mamy ten sam kod pocztowy, co ludzie mieszkający na zewnątrz ronda – przyznał mężczyzna – Zwykle kurierzy mają spory problem ze znalezieniem naszego domu. Oczywiście, podpowiadamy im, jak do nas trafić, jednak zawsze nie do końca mi wierzą, gdy mówię „nie, nie mieszkamy w pobliżu ronda, tylko na środku” – podkreślał.