Brytyjski minister sprawiedliwości, wicepremier w rządzie Rishiego Sunaka podał się w piątek do dymisji. Śledztwo potwierdziło, że na poprzednich, także ministerialnych stanowiskach prześladował podwładnych.
Oświadczenie, w którym Raab ogłasza swoją rezygnację i informuje o jej przyczynach, zostało opublikowane w piątek przed południem. „Niniejszym rezygnuję z udziału w rządzie w odpowiedzi na otrzymane wyniki śledztwa przeprowadzonego przez Adama Tolleya. Sam wezwałem do jego przeprowadzenia i zobowiązałem się złożyć rezygnację, jeśli potwierdzi ono doniesienia o prześladowaniu. Uważam, że ważne jest, by dotrzymywać słowa”.
Raab pożegnał się ze stanowiskiem w związku z oskarżeniami, że jeszcze jako minister spraw zagranicznych i minister sprawiedliwości w rządzie Borisa Johnsona, a także jako minister ds. brexitu w rządzie Theresy May prześladował urzędników, którzy złożyli na niego szereg formalnych skarg. Przeprowadzono wewnętrzne postępowanie, prowadzone przez śledczego Adama Tolleya, a raport ze śledztwa trafił na biurko premiera. Z raportu wynika, że w toku śledztwa za zasadne uznano dwie z nich.
Jak opisuje BBC, w 48-stronicowym raporcie znalazła się informacja, że przy wielu okazjach, spotykając się z urzędnikami, Raab „zachowywał się z sposób, który można uznać za nękanie – posuwał się dalej, niż było to konieczne czy właściwe, by przekazać krytyczne uwagi na temat pracy”. W dokumencie znalazło się też stwierdzenie, że były już minister „obrażał wypowiadając niekonstruktywne, krytyczne komentarze na temat wykonanej pracy”. W raporcie opisano sytuacje, kiedy były minister określał pracę swoich podwładnych jako “fatalną” i “kompletnie bezużyteczną”.
W dokumencie opisywane jest też zebranie, podczas którego Raab „zachowywał się w sposób, który można uznać za prześladowanie – bez uzasadnienia, z uporem postępował agresywnie”. Na tym samym spotkaniu minister miał wykazywać „nadużywanie władzy w sposób, który poniża i podważa kompetencje”, a także stosować „nieuzasadnione środki karne”.
Raab powiedział, że z dokumentu wynika, że „przez cztery i pół roku sprawowania urzędu nie przeklinał, nie krzyczał na nikogo, nie mówiąc już o rzucaniu czymkolwiek czy innej formie fizycznego prześladowania albo celowych próbach poniżania”. Jednocześnie dodaje, że „jest mu szczerze przykro z powodu jakiegokolwiek niezamierzonego stresu czy urazu, które ktokolwiek mógł odczuwać, a które były efektem tempa, standardów i wyzwań, jakie wniósł do ministerstwa sprawiedliwości”. Podkreśla zarazem, że „tego właśnie społeczeństwo oczekuje od ministrów, którzy pracują w jego imieniu”.
Jak podaje BBC, powołując się na źródła w rządzie, rezygnacja jest decyzją Raaba, premier nie poprosił go o jej złożenie, jednak przyjął ją – choć “z wielkim smutkiem”.