Około 2 tys. mieszkańców Oxfordu uczestniczyło w sobotę w kolejnym proteście przeciw wprowadzeniu w mieście stref o niskim natężeniu ruchu. Sprawa budzi duże kontrowersje, mieszkańcy mieliby mieć prawo do bezpłatnego wyjeżdżania samochodem poza własną strefę tylko 100 razy w roku.
W celu redukcji natężenia ruchu samochodowego na obszarach mieszkalnych władze Oxfordu wprowadziły testowo sześć takich stref – będących w rzeczywistości pojedynczymi ulicami – gdzie ograniczono przejazd samochodów, tak aby skierować go na sąsiednie ulice. Testy te są elementem szerszego projektu, wokół którego istnieje szereg niejasności. Według planów, władze Oxfordu jakoby planowały podzielić miasto na sześć stref, a ich mieszkańcy mieliby mieć prawo do bezpłatnego wyjeżdżania samochodem poza własną strefę tylko 100 razy w roku, zaś kolejne wyjazdy łączyłyby się z mandatami sięgającymi do 70 funtów. Celem planu jest to, aby w jak największym stopniu skłonić mieszkańców do poruszania się samochodami po najbliższej okolicy, a nie po całym mieście, które należy do najbardziej zakorkowanych w Wielkiej Brytanii.
Wokół planów, będących przedmiotem publicznych konsultacji, jest wiele niejasności. Plan jest inspirowany budzącą kontrowersję inicjatywą C40, którą stworzyły władze kilkudziesięciu światowych metropolii w celu zmniejszenia do zera emisji netto gazów cieplarnianych, m.in. poprzez ograniczenie ruchu samochodowego i spożycie produktów pochodzenia zwierzęcego, choć sam Oxford nie należy do tej grupy.
Dziennik „Oxford Mail” podał, że w związku z protestem przeciwko dzielnicom o niskim natężeniu ruchu i innym proponowanym środkom ograniczającym ruch oraz przeciwko tzw. „klimatycznemu lockdownowi” do miasta ściągnęły tysiące osób z całego kraju; w głównym marszu – według policji – uczestniczyło ok. 2 tys. osób. Znaczna część centrum Oxfordu była zablokowana, ponieważ policja zamknęła główne drogi prowadzące do miasta.