You are currently viewing Dlaczego nie pozwalamy sobie żyć lepiej?

Dlaczego nie pozwalamy sobie żyć lepiej?

  • Post author:

Tak często w naszym życiu zabieramy sobie opcję na lepsze życie. Robimy to sami, bezwiednie i bez kontroli. Gdybyśmy o tym, wiedzieli, wykarczowalibyśmy te złowrogie mechanizmy. Problem w tym, że tak bardzo te mechanizmy mówią naszym głosem w naszej głowie, że zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że prowadzą nas przez życie za rękę obce głosy, które utwierdzają nas w tym, że nie warto niczego zmieniać, bo ryzyko i tak się nie opłaci, że nie damy rady, nic się nie uda, że jesteśmy za słabi i ciągle nie dość dobrzy…

Reklama

Ten głos jest przekonujący

I dlatego na przykład nie chudniemy – bo głos mówi nam, że i tak nie podołamy i zachęca do zjedzenia ciasteczka, głos kusi nas tym, że przecież można usiąść na kanapie i obejrzeć wspaniały nowy serial, jeszcze podgryzając do tego chipsy, więc po co trenować i się męczyć.

Głos mówi, żeby nie iść do szefa po podwyżkę, bo i tak go nie przekonamy; bo przecież nie mamy takiej asertywności, albo jeszcze nie daj boże podpadniemy…

Ten sabotujący głos mówi naszym głosem – zgodziliśmy się na niego, przyjęliśmy go na łono naszego umysłu. I uważamy za swój bardzo poważny i jedynie słuszny głos, który toczy w nas monolog każdego dnia. Problem polega na tym, że ten głos uczy nas oczekiwać mniej od życia i od siebie. Uczy nas spodziewać się porażek, przegranych, utwierdzać się w tym, że nie damy rady.

A największy problem polega na tym, że słuchamy go zupełnie bezkrytycznie, podczas gdy on nas regularnie krytykuje i umniejsza nasze kompetencje oraz zdolności! Mimo tego, jesteśmy mu niezwykle posłuszni niczym kilkuletnie bardzo grzeczne dzieci, które zapomniały, jak to jest mieć swoje zdanie i nie zgadzać się!

Mówimy do siebie nieswoim głosem

Gwoli uścielenia, oczywiście, że jest to Twój głos. Nie mieszka w Tobie alien, szepczący Ci do ucha ponure myśli. Nie jest to też objaw schizofrenii. Ale w pewnym sensie nie jest to końca Twój głos. To głos zinternalizowany – zaczerpnięty od innych, którzy mówili do Ciebie takie treści w różnych ważnych chwilach od początku życia. Te treści wgrały się w Twój umysł niczym na twardy dysk. I teraz odtwarzają się w sytuacjach, które najczęściej kojarzą się tamtą pierwotną. Włącza się płyta z „głosem nr 3” przydzielona przez Twoją głowę do danego typu sytuacji, a Ty biernie go słuchasz.

Dlatego zachęcam Cię do tego, co wykonujemy w gabinecie z klientami. Czyli do przyglądania się temu, co mówi ten Twój zinternalizowany wewnętrzny głos. I jeśli mówi do Ciebie trudne rzeczy, to w jakich obszarach się włącza. Zdarza się tak, że konkretny temat zdaje się otwierać jakąś ranę – i wtedy wartkim strumieniem wypływa monolog, który został uruchomiony przez konkretną sytuację. Sytuacje, które najczęściej pojawiają się w moim gabinecie, dotyczą dbania o siebie, figurę, o zdrowie w formie zdrowych nawyków, niepewności co do kariery, pieniędzy czy relacji z bliskimi. W sumie to wszystkie kluczowe obszary naszego życia, gdzie wymagane jest nasze działanie. Na tyle ważne, że szybko włączają przycisk „on” z sabotującym oprogramowaniem, jeśli takie powstało wcześniej w naszych głowach.

Oprogramowanie włącza się automatycznie

Przycisk „on” z dewaluującym „głosem nr 3” włącza się szczególnie w takich sytuacjach, gdy nam na czymś zależy. Czasem na tyle powoli się odzywa, że pozwala jeszcze na to, by motywacja zdążyła opanować ciało i umysł – przez moment nawet nam się chce coś zrobić i zapalamy się do idei, podczas gdy w drugim momencie sabotujący głos rozbraja tę motywację w ciągu kilku chwil. A my wtedy zostajemy z czymś w rodzaju kaca moralnego. Bo bycie posłusznym temu głosowi ma swoją cenę.

Zostajemy z poczuciem niemocy. Strwoniliśmy energię – która była w nas przez moment, zmobilizowała nas i dzięki niej weszliśmy na wyższe obroty w postaci intencji zrobienia czegoś konstruktywnego. A potem zaczęła się kontra w naszej głowie. Głos sabotujący wszedł na wysokie „c”, by oznajmiać nam potencjalne minusy i porażki. Posłusznie go posłuchaliśmy i szlag trafił całą tę mobilizację. I zmianę na lepsze. Znasz to odpuszczanie? To sięganie po kieliszek, to zajadanie się czekoladę, to wykładanie się na kanapie, podczas gdy rower czy buty do treningu czekają, albo odkładanie na czas nieokreślony ważnej rozmowy czy wymagającego zadania.

Wpuszczamy jad w nas samych

Popatrz tak na to, jak na ścieżkę, po której porusza się Twój umysł i Twoje jestestwo. Budzi się w Tobie energia do jakiegoś działania – taki duszek pełny dobrej energii, który odważa się, zrobić coś inaczej niż zwykle i pójść krok dalej w lepsze. Być może nawet odważa się sięgnąć myślami po marzenia i nadzieje. I co wtedy? Głos sabotażysty w Tobie ze swoją ciemną energią wysysa wszystko to, co dobre z tej świeżo urodzonej energii – tego duszka zmiany na lepsze. Zresztą nie tylko wysysa. Zaraża swoim marazmem i wpuszcza jad bezradności w tego duszka. Duszek słyszy: „A po co?”, „Może innym razem”, „To i tak bez sensu”, „W sumie to mi się nie chce”, „Pewnie i tak się nie uda.”

Gdy tej energii nie weźmiesz w garść i wykorzystasz, tylko jesteś posłuszny sabotującemu głosowi, trwonisz ją i w ten sposób osłabiasz siebie. Tą ścieżką dobra energia nie ma jak torować sobie drogi do działania. Na niej czyha coraz silniejszy potwór o głosie złego czarodzieja Sarumana. A Ty pozwalasz mu okrutnie zabijać własny entuzjazm, czyli tego swojego duszka zmiany na lepsze. De facto każde odpuszczenie, które jest formą uniku przed wyzwaniem, osłabia nas. Setki sytuacji, które torują w ten sposób drogę w mózgu, tworzą nasze niekonstruktywne nawyki i definiują nasz sposób myślenia o nas samych jako nie dość skutecznych. Saruman w nas zwycięża.

Głos Gandalfa kontra głos Sarumana

Ten proces zwizualizowany tutaj w nieco magicznej formie głosu czarodzieja czy duszka, dzieje się naprawdę w nas. Za każdym razem, gdy jesteś posłuszny swojemu sabotującemu głosowi, rośnie ta ciemna postać w Tobie, a zmniejsza się ta pełna dobrej energii i światła. A przecież to ją trzeba wzmacniać. Za każdym razem, gdy powiesz: „dość – nie słucham Cię głosie Sarumana” – wzmacniasz tę drugą, konstruktywną. Owszem wymaga to wysiłku, by sięgać dalej i wyżej, by odważać się odkrywać nowe lądy, ale to ważna konstruktywna strategia na życie w naszej wewnętrznej walce dobra ze złem. Strategia wewnętrznego głosu Gandalfa :).

Bo przecież mamy w sobie głos sabotującego Sarumana i głos wspierającego Gandalfa. Oba głosy są żywe w każdym z nas. Do czasu. Bo dzieje się też tak, że jeśli nie dbamy o równowagę, ponury głos sabotażysty nie dopuszcza z czasem tego drugiego głosu. Wtedy jest jeszcze trudniej. Bo nie ma już miejsca na motywację, na zmianę, na konstruktywne zarządzanie różnymi aspektami swojego życia. Głos Sarumana na tym etapie jest tak silny, że nie dopuszcza już w ogóle do głosu dobrej energii. Nie pozwala nawet urodzić się duszkowi motywacji, bo nie doprowadza do zapalenia iskry. Zwycięża Saruman, przegrywa Gandalf. Coraz mniej wierzymy w siebie, coraz mniej ufamy w nasze możliwości. Tym samym zwycięża ostatnio modne słowo „prokrastynacja” czyli odciąganie działania na przyszłość i na pierwszy plan wychodzi bierność, apatia, a z czasem depresja. Tym właśnie często zajmuję się na sesjach z  Klientami, którzy stracili zaufanie we własne siły, posłuszni wewnętrznemu głosowi Sarumana.

A którego głosu Ty chcesz słuchać?

Pamiętaj. Głos Sarumana w Tobie to nie jest Twój głos – to głos ważnych ludzi w Twoim życiu, który wchłonąłeś w siebie, gdy byłeś z jakiegoś powodu słabszy, a oni silniejsi. Mogło się tak zdarzyć, gdy byłeś mały, gdy jakaś osoba była dla Ciebie autorytetem, gdy byłeś chory, w procesie edukacji, u lekarza, z rodzicami – czyli wszędzie tam, gdzie Ty czułeś się słaby, a inne osoby, które odbierałeś jako silniejsze, uzyskały w ten sposób dostęp do Twojego oprogramowania. I wtedy słowa dotyczące ważnych dla Ciebie kwestii sturlały się po równi pochyłej w tej skośnej relacji wprost w Twoje serce i umysł. Tak to właśnie działa. Te słowa w nas zostają. I z czasem odnawiają się, mówiąc już naszym głosem. Pytanie, czy naprawdę chcesz być temu głosowi posłuszny?

Taki głos Sarumana nieraz brnie przez pokolenia. Bo jest jak grzech pierworodny. Najpierw czyjeś głosy nas w życiu ranią, umniejszają, pozbawiają wiary i zaufania do siebie, potem zapominamy o tym, stajemy się tym głosom posłuszni i mówimy do innych tym samym głosem. Najczęściej głos Sarumana odzywa się w kontakcie z własnymi dziećmi. Wtedy głos Sarumana przechodzi na kolejne pokolenie, które słyszy te same odtwarzane automatycznie komunikaty. Słyszy, rejestruje, nagrywa. Programuje się tym samym siebie i swoją rzeczywistość, która mogłaby być lepszą, ale nie jest, bo głos Sarumana sprawia, że ludzie nie wykorzystują swojego potencjału.

Dość posłuszeństwa względem tego, co nam nie służy

Twój głos Gandalfa potrzebujesz obudzić i wzmocnić w sobie. To jest możliwe, choć to wyzwanie. Wszystkie te powiedziane do siebie: „Może jeszcze nie teraz”, „Przyjdzie na to czas, po co ryzykować”, „I tak nie potrafię”, „Nie chcę cierpieć, więc po co się narażać”, „Nie dla psa kiełbasa” w Tobie żyją. W końcu głos Sarumana wzmacniałeś posłusznie przez lata, może nawet dekady. Jak się uwolnić?

Krok pierwszy – zauważ, jak wiele krzywdy robi Ci głos Sarumana!

Nie zawsze dojdziesz do tego, kto stoi za głosem Sarumana. Nie zawsze też jest to potrzebne. Ważne, żeby otworzyć się na to, że ten głos nie jest jedyny i słuszny. Że jest tylko wynikiem wadliwego oprogramowania, które należy zneutralizować.

Krok drugi – decyzja, czy chcesz być temu głosowi posłuszny w swoim życiu?

Ile sytuacji poddałeś będąc posłusznym temu głosowi? Ile razy zrezygnowałeś z lepszego życia? Albo ile razy nie dałeś sobie nawet szansy na zrobienie kroku w lepsze życie? Dalej chcesz tak funkcjonować, czy wybierasz ryzyko zmiany na lepsze?

Krok trzeci – poszukaj swojego głosu Gandalfa i zacznij go słuchać.

Zacznij słyszeć ten głos w Tobie, który Cię wspiera, który jest dla Ciebie dobry i nie dał się zmanipulować przez głos sabotażysty. Czasem ten głos nie był tyle czasu słuchany, że przestał się odzywać. Zamilkł na tyle lat, że trudno się do niego dokopać. Ale on tam jest. To głos zdrowej części Ciebie, to głos tej dobrej energii, która przecież przynajmniej raz na jakiś czas uruchamia się w Tobie, gdy robisz coś z radością, pasją i zaangażowaniem. To głos, który wierzy w Ciebie. Daje Ci nadzieję, że możesz, że wytrwasz, że będzie dobrze, że będzie lepiej. To głos, który Cię motywuje.

Krok czwarty – wytrwaj, bo sabotażysta nie odpuści łatwo.

Cierpliwie szukaj w sobie głosu Gandalfa. Nie przestawaj. Zajmij się nim troskliwie, jak dawno zapomnianym bohaterem, który wraca do domu. Daj mu czas, żeby rozkwitł. Możesz być pewny, że za każdym razem, jak będzie chciał się odezwać w Tobie głos Gandalfa, nawykowo głos Sarumana od razu będzie miał do powiedzenia trzy razy więcej. Zauważaj to i wytrwaj w tym. Zobaczysz skalę tego, co sobie robisz. Zacznie do Ciebie docierać, na co przez lata pozawalałeś sabotażyście w Tobie i jak bardzo siebie krzywdziłeś dlatego, że postawiłeś na wadliwe oprogramowanie.

Gdy wygrywa Gandalf, wygrywa lepsze życie

Każda wygrana głosu Gandalfa osłabia głos Sarumana. Każdy wygrana głosu Sarumana, osłabia moc Gandalfa. To nasza wewnętrzna walka dobra ze złem, która toczy się stale.

Bądź jej świadom. Przyjdzie moment, gdy poczujesz, że to Ty zarządzasz tymi głosami i to Ty masz wybór. Zacznij do prostych rzeczy. Z biegiem czasu zobaczysz, że odzyskujesz kontrolę nad tym, na czym koncentrujesz swoje myśli i że z większą wiarą podejmujesz się wyzwań. To będzie moment, gdy w Twoim życiu pojawi się więcej zaufania do siebie i więcej sprawczości. To jest ta chwila, gdy wahadło przechyla się w stronę lepszego życia. Życia kreowanego świadomie, z uważnością na siebie i swoje potrzeby.

Tego Ci życzę. Pozwól sobie żyć lepiej!

 

 

 

Autor: Anna Meller, ufajsobie.pl – coach, trener oraz instruktor terapii tańcem. Zaprasza na sesje on-line osoby, które chcą zmienić życie na lepsze. Choć nie dawano jej wielkich szans na powrót do zdrowia i normalnego życia, poradziła sobie z poważną chorobą i teraz pomaga innym rozwijać skrzydła. Posiada zaplecze psychologiczne i psychoterapeutyczne (2200h edukacji i praktyki). Prowadzi sesje coachingowe w nurcie coachingu głębokiego z elementami psychoterapii krótkoterminowej. Klienci uczestniczą w sesjach przez Skype bez wychodzenia z domu. Więcej na: ufajsobie.pl.

Reklama