Z jednej strony w kontaktach międzyludzkich cenimy luz i naturalność, co może szokować bardziej sztywnych Anglików. Z drugiej strony bez stosowania się do przyjętych ceremoniałów to my możemy wyjść na zamkniętych i wycofanych, nawet jeśli tak nie jest. A jeśli dojdzie do sporu? Wtedy jeszcze łatwiej się pogubić…
Jak poznać swoich sąsiadów na Wyspach?
Polacy często gubią się wśród niuansów etykiety po przeprowadzce na Wyspy. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że dziś na przeciętnej brytyjskiej ulicy można zetknąć się z wielonarodowościową mozaiką, więc tarcia zdarzają się nie tylko na styku polskich i brytyjskich zwyczajów.
Polacy często trzymają się w kręgu swoich bliskich i znajomych, a nowe znajomości nawiązują spontanicznie, bez żadnej przyjętej reguły. Warto przyjąć do wiadomości, że „starzy” mieszkańcy ulicy mogą poczuć się ignorowani, jeśli w żaden sposób nie okażemy im zainteresowania. Lepiej już pierwszego dnia zacząć od grzecznej, krótkiej rozmowy. Najłatwiej rozpocząć znajomość od tematów organizacyjnych, stopniowo dając się poznać nowym sąsiadom. Jak łatwo można zauważyć w brytyjskich filmach, imprezy dla sąsiadów nie są niczym dziwnym, choć warto wiedzieć, czym różnią się od polskich biesiad. Brytyjczycy nie lubią familiarnej atmosfery i wielogodzinnych posiedzeń na kanapie. Lepsze będzie coś mniej zobowiązującego, jak kinderbal dla dzieci lub wspólne oglądanie meczu. Wiedzę o stosunkach dobrosąsiedzkich czerpiemy często z filmów, a te zazwyczaj pochodzą z USA. Warto więc wiedzieć, że nie musimy piec ciasteczek ani stawać na głowie, by przypodobać się naszym sąsiadom jak w serialu „Gotowe na wszystko” czy „Małe kłamstewka”. Mimo wszystko Brytyjczycy nie należą do najbardziej żywiołowych nacji, więc mogą docenić, jeśli damy im święty spokój. Gdzie jeszcze można łatwo spotkać swoich sąsiadów? W okolicznym pubie. Jeśli taki jeszcze istnieje, to warto wstąpić tam od czasu do czasu i pokazać, że nie ograniczamy się tylko do własnego towarzystwa.
Straż sąsiedzka czy impreza?
Straż Sąsiedzka (Neighbourhood Watch) już od ponad 40 lat działa w 99 000 miejsc na Wyspach. Dołączenie lub założenie takiej grupy może być świetnym sposobem na poznanie swoich sąsiadów, a przy okazji według The Times taka grupa może zmniejszyć przestępczość w okolicy aż o 26 proc. Jeśli na miejscu nie ma takiej inicjatywy, można też wyprawić przyjęcie… na ulicy. W Polsce każdy trzyma się raczej własnego domu i ogrodu, ale na Wyspach bardzo popularne są etniczne i narodowe święta wyprawiane dla najbliższych sąsiadów bezpośrednio na jezdni i chodniku. To tam można poznać tych, którzy mieszkają najbliżej. Dodatkowo samemu można wyprawić takie przyjęcie, a już jego organizacja może zbliżyć do siebie obcych wcześniej ludzi. W lokalnym urzędzie gminy trzeba zgłosić taki zamiar na 4-12 tygodni wcześniej. Dobrym pomysłem może być skonsultowanie się najpierw z sąsiadami (choćby dlatego, że sami mogą planować przyjęcie w tym samym czasie). Mile widziane są również polskie święta, jak pierwszy dzień wiosny, Tłusty Czwartek czy Andrzejki, pod warunkiem, że wszyscy będą mile widziani.
W domu i zagrodzie…
Tym, na co najczęściej tradycyjni Brytyjczycy narzekają w prywatnych rozmowach, jest bałagan, jaki obserwują ostatnio na swoich ulicach i placach. Akurat większość Polaków pilnuje raczej porządku wokół swojego obejścia, ale warto szczególnie zwracać na to uwagę, by nie podpaść otoczeniu. Polski zwyczaj nakazuje każdemu trzymać się własnego mieszkania – rzadko pouczamy sąsiadów na temat tego, co mają w ogrodzie. Brytyjczykom pogięta siatka ogrodzeniowa czy rdzewiejące auto mogą bardziej rzucać się w oczy… ale ich legendarny takt często latami nie pozwala wyrazić oburzenia. Dlatego lepiej uprzedzić potencjalne konflikty i po prostu zadbać o bezpośrednie otoczenie domu. Jeśli chcemy dokonać jakiejś rewolucyjnej zmiany (altana, ogród warzywny), to lepiej podpytać w sąsiedztwie o opinie. Poza tym, co za domem, warto skontrolować, jak prezentuje się front. Często go pomijamy przyzwyczajeni do tego, że uwaga skupia się zazwyczaj na ogródku. Tymczasem to front rzuca się w oczy najbardziej i może drażnić przechodniów.
Konflikt o miedzę…
Gdzie dwóch sąsiadów… tam często w końcu może dojść do sporu o miedzę. Pranie, jabłoń czy narzędzia sąsiada, które naruszają naszą granicę, z pewnością mogą irytować. Co wtedy robić? Po pierwsze, w urzędzie gminy warto poprosić o wgląd w plan działki. Można to też zrobić w internecie na stronie HM Land Registry, a koszt wynosi 3 funty. Warto sprawdzić, gdzie faktycznie kończy się granica nieruchomości, zanim wytoczymy cięższe działa. W dokumentach dotyczących działki można znaleźć też informację o potencjalnych ograniczeniach w budowie, np. płotów czy murów. Jeśli o niczym takim nie wiesz, to zgodnie z prawem możesz postawić na swoim terenie płot. A jeśli płot jest na granicy dwóch działek? O ile dokumenty nie wspominają o tym, do kogo należy ogrodzenie, o pomoc warto poprosić radcę prawnego. To on rozstrzygnie, kto odpowiada za naprawy czy utrzymanie tej części obiektu. Lepiej to sprawdzić przed jakimikolwiek działaniami, które dotyczą ogrodzenia. Takie same zasady obowiązują, jeśli chodzi o wspólne ścieżki czy ogródki. Nie warto zakładać z góry, że dostęp do ogródka się nie należy – być może z dokumentów wynika, że sąsiadom przysługuje równy dostęp. Może jednak okazać się również i tak, że to np. nowy lokator odpowiada za naprawę chodnika i utrzymanie trawnika, a wówczas też lepiej mieć tę świadomość.
Czyje to drzewo?
Niejedna grusza na między była już w historii początkiem ostrych konfliktów pomiędzy sąsiadami. A jak jest na Wyspach? Każdy ma prawo obciąć korzenie i gałęzie drzewa sąsiada, jeśli przekraczają one granice działki. Podobnie jest w przypadku, gdy drzewo blokuje dostęp światła, choć warto upewnić się najpierw, że nie jest to gatunek chroniony. Dopiero zniszczenie zbyt dużej części drzewa ( np. części, która jest już na terenie sąsiada) może być uznane za wykroczenie. Lepiej więc trzymać się tego, co znajduje się w obrębie naszej działki. W obu przypadkach warto zacząć od rozmowy z sąsiadem, a w razie poważnych wątpliwości poszukać pomocy mediatora z urzędu gminy. Jeśli sąsiad nie dba o ogród, to może dostać karę. Jeśli natomiast nie może zadbać o przycinanie roślin, bo jest schorowany, to może otrzymać pomoc społeczną z lokalnego urzędu w zakresie ogrodnictwa.
Gdy spór wisi w powietrzu…
Z powodu różnic kulturowych lub zwykłych nieporozumień czasem między sąsiadami narastają konflikty. Dla polskiego mieszkańca to może być o tyle trudne, że często nie jest świadomy tego, co jest, a co nie jest powszechnie przyjęte. Okazuje się, że mamy prawo walczyć z zachowaniami, które są dla nas realnie uciążliwe, jak np. nocne krzyki czy grille na sąsiedzkim tarasie. Zgodnie z prawem najpierw musimy jednak porozmawiać z sąsiadem i dać mu szansę na poprawę. Jeśli to nie działa, to można zgłosić sprawę w urzędzie miasta lub gminy. Inne przydatne adresy to wydział środowiskowy (Environmental Health), jeśli sąsiad np. grilluje lub zostawia przed domem śmieci, a także Anti-Social Behaviour Unit, gdzie zgłosimy rozróby i imprezy. Jeśli nic się nie zmieni, po jakimś czasie sąsiad może dostać nawet 5 tys. funtów grzywny. Jest jednak i druga strona medalu, bo przecież i na nas ktoś mógłby donieść. Profesor Dominic Abrams z Uniwersytetu w Kent trafnie zauważył na łamach „Huffington Post”, że sąsiedzi chętniej donoszą na obcych, niż na osoby, które są im znane. To niby banalne spostrzeżenie pokazuje, że nawet z takich pobudek warto przełamać się i mimo wszystko nawiązać życzliwe kontakty z sąsiadami. Choćby na wypadek, gdyby to nam zdarzyło się rozpalić grilla lub urządzić urodziny.
Sonia Grodek