Prąd z Belgii uratował w ubiegłym tygodniu brytyjską stolicę przed blackoutem. Pomoc była bardzo kosztowna.
W środę, 20 lipca, dzień po najgorętszym dniu w historii Wielkiej Brytanii, część Londynu została uratowana przez zaciemnieniem. Jak podaje serwis BrusselsTimes, zapotrzebowanie na energię było ogromne, do tego zostało spotęgowane przez wąskie gardło w brytyjskiej sieci energetycznej. Wschodnia część Londynu została narażona na ryzyko utraty zasilania. Przed blackoutem miasto uratował import energii z Belgii dostarczonej za pośrednictwem Nemo, czyli podwodnego kabla, łączącego Belgię z Wielką Brytanią.
Brytyjczycy musieli zapłacić za wsparcie rekordową cenę 9724,54 funtów za megawatogodzinę. To około 5000 proc. więcej niż w normalny dzień, a zarazem to kwota niemal pięciokrotnie wyższa niż przy poprzednim rekordzie. Belgijski portal zwraca uwagę, że w ubiegłym roku Brytyjczycy płacili średnio 178 funtów za megawatogodzinę. Cena jaką zapłacono teraz pokazuje desperację, jaka panowała w minioną środę wśród Brytyjczyków. – Gdyby Belgia nie przyszła nam na ratunek, bylibyśmy zmuszeni do odcięcia domów od prądu – stwierdził przedstawiciel brytyjskiej sieci energetycznej.
Interkonektor NEMO został uruchomiony na początku 2019 roku. Łączy belgijskie Zeebrugge z brytyjskim Richborough. Jego przepustowość wynosi 1 GW.