Skąd wzięła się herbata na świecie? Gdyby zapytać o to botaników, z pewnością mogliby opowiedzieć o ewolucji i rozwoju rodziny Camellia, aż do wyodrębnienia się naszej ukochanej herbaty chińskiej. Jeśli jednak zapytalibyśmy Chińczyków, mieliby dla nas wiele fascynujących historii. W ich opowieściach jednak nie będzie nic o ewolucji, będą za to mityczne istoty, mnisi buddyjscy, smoki i wiele fantastycznych wydarzeń. Słowem będą to baśnie i legendy, które dodają cudowności i wyjątkowości najwspanialszym herbatom Chin.
Niektórzy mówią, że Chińczycy wyssali z palca i dalej wysysają swoje herbaciane legendy po to, by herbata lepiej się sprzedawała. Bo któż nie chciałby spróbować naparu, który uleczył cesarzową, albo całą wioskę, albo herbaty, którą wykradziono z nieba lub, którą zesłała bogini? Ja uważam jednak, że wszystko co ważne dla człowieka zasługuje na ciekawą historię. Sami mamy przecież legendy o smoku, bazyliszku, złotej kaczce, syrence, śpiących rycerzach czy nawet, co potwierdzam jako Ślązak, o śląskich kluskach.
Każda z bardziej znanych herbat w Chinach ma swoją własną legendę ale kilka opowieści, ma charakter ogólny i tłumaczy powstanie samej herbaty. Dziś więc opowiem Wam bajkę. Posłuchajcie.
W Syczuanie, tłumacząc odkrycie herbaty opowiada się taką historię.
Pewien starzec miał kurę, która każdego ranka znosiła mu jajko. Pewnego dnia jednak, gniazdo było puste. Bardzo go to zdziwiło, bo kura zawsze znosiła jajko. Tego poranka musiał obejść się bez śniadania. Kolejnego dnia znów nie znalazł jajka. Poważnie zaniepokojony postanowił ukryć się w kurniku i spędzić noc na czatach, by przekonać się, co dzieje się z jego jajkami. Kura nocą zniosła jajko i do rana właściwie nic się nie działo. Gdy starzec zaczynał już tracić nadzieję na schwytanie złodzieja, nagle skamieniał ze zgrozy. Do kurnika wpełzła żmija. Kura uciekła przed gadem, pozostawiając jajo bez opieki. Żmija nieśpiesznie wśliznęła się do gniazda i połknęła jajo w całości, po czym wróciła do lasu. Starzec cały dzień rozmyślał, co z tym zrobić, aż w końcu wpadł na pomysł. Udał się nad rzekę i długo szukał odpowiedniego kamienia. Wygładzonego, odpowiedniej wielkości i we właściwym kształcie. Wreszcie znalazł kamień przypominający do złudzenia jajko. Pomalował go na biało i kolejnej nocy, gdy kura zniosła jajko, szybko podmienił je na kamień po czym znów się ukrył. Tej nocy żmija także się zjawiła i niczego nie podejrzewając połknęła kamień. Szybko jednak zorientowała się w pomyłce i pośpieszyła do lasu. Mężczyzna ruszył za nią. Spostrzegł, że gad udał się do pewnego krzewu w lesie i zaczął ogryzać jego liście. Lecznicza moc tego ziela pomogła zwierzęciu strawić kamień! Zachwycony mężczyzna wykopał cudowną roślinę i zabrał do domu, gdzie zaczął ją uprawiać. Odtąd herbata leczyła wszelkie niestrawności Chińczyków, zaś starzec odzyskał swe śniadania, ponieważ żmija nie pokazała się nigdy więcej.
Inna legenda, chyba najbardziej znana, wiąże odkrycie herbaty z osobą na poły mitycznego cesarza Shenunga – boskiego rolnika.Bóstwo to wędrowało po świecie i pomagało ludziom ucząc ich rolnictwa i wiedzy o ziołach. Tą zaś Shenung zdobywał badając działanie różnych roślin na samym sobie. Pomagała mu w tym niezwykła zdolność. Potrafił otóż uczynić swoją skórę przeźroczystą tak, by móc obserwować, co się dzieje wewnątrz jego ciała i jak na nie wpływa zjedzona roślina. W ten sposób mityczny cesarz degustował różne zioła i opisywał ich właściwości. Wielokrotnie zdarzało się, że trafiał na rośliny trujące. Pewnego dnia, gdy zatruł się aż siedemdziesięcioma toksynami, postanowił odpocząć w cieniu drzewa i poczekać aż strawi truciznę. W tym celu postanowił napić się gorącej wody. Wstawił kociołek z wodą na ogień i zasnął. Wiatr zrzucił tymczasem z drzewa liść wprost to kociołka cesarza. Shenung obudził się czując miłą woń. Skosztowawszy naparu odkrył, że cudowna ta roślina przegnała z jego ciała wszystkie toksyny. Ofiarował więc herbatę ludziom jako lek na wszystko. Sam zaś zawsze nosił ją przy sobie na wypadek, gdyby znów się zatruł.
Kolejna opowieść popularna jest wśród mnichów buddyjskich, którzy chętnie uprawiali i pili herbatę. Dzięki kofeinie była dla nich bardzo ważna, ponieważ pomagała w długich medytacjach.
Mnich Bodhidharma, który przyniósł do Chin z Indii Buddyzm i założył słynny klasztor Shaolin, nie ustawał w swych duchowych praktykach. Podobno pewnego razu udał się do swej pustelni w jaskini, gdzie postanowił przez dziewięć lat medytować wpatrując się w ściany groty. Gdy jednak po siedmiu latach zasnął, bardzo się tym faktem zdenerwował. Zły był na swoje powieki, że opadły bez jego woli. By znów nie zasnąć, odciął je sobie nożem i rzucił za plecy, po czym kontynuował medytacje. Gdy skończył, zauważył, że z odciętych powiek wyrosły krzewy herbaciane. Zerwał ich liście i zaczął je żuć. Odkrył w ten sposób, że roślina ta potrafi odegnać senność i zmęczenie. Odtąd mnisi uprawiali herbatę, a jej napar pomagał im przy długotrwałych medytacjach. Wszędzie, gdzie się udali niosąc naukę i zakładając klasztory, uprawiali też herbatę, popularyzując ją wraz z nową religią. Mówi się, że legenda ta tłumaczy kształt liści herbacianego krzewu, które przypominają wyglądem ludzkie powieki.
Wszystkie te historie, jak widać skupiają się na właściwościach herbaty i doskonale ilustrują to, jakie było znaczenie tej rośliny dla Chińczyków. Herbata pobudzała, poprawiała trawienie i odtruwała ciało. Choć minęło wiele czasu od opisywanych wydarzeń oraz od początków miłości człowieka i herbaty, to nadal te trzy właściwości przysparzają herbacianemu naparowi zwolenników. Mówi się, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Ziarna z tych historii obroniły się znakomicie. Dziś szeroko prowadzi się różne badania naukowe nad herbatą, jej składem chemicznym i wpływem na zdrowie zawartych w niej substancji. Wyniki tych prac tylko dowodzą tego, co Chińczycy wiedzieli już od niepamiętnych czasów.
Rafał Przybylok