Minister energii Ed Miliband podczas spotkania Partii Pracy w Liverpoolu zapowiedział, że właściciele mieszkań na wynajem do końca dekady muszą przeprowadzić termomodernizacje swoich lokali kosztem nawet 10 tysięcy funtów. Nieruchomości niespełniające kryteriów „energooszczędności” nie będą mogły trafić na rynek. Oznacza to np. koniczność zakupu pomp ciepła lub paneli słonecznych.
Według portalu “Telegraph”, zdaniem ministra zakaz wynajmowania domów o „niskiej efektywności energetycznej” pozwoliłby uniknąć milionowi rodzin ubóstwa energetycznego. – Wszyscy wiemy, że najbiedniejsi ludzie w naszym kraju często mieszkają w zimnych domach z przeciągami. Wielu wynajmuje od prywatnych właścicieli mieszkania poniżej przyzwoitych standardów – stwierdził.
Rządząca Partia Pracy przymierza się do wprowadzenia również bardziej rygorystycznych zasad odnoszących się do eksmisji. Minister mieszkalnictwa Matthew Pennycook dał niedawno do zrozumienia, że sprzyjałby rozwiązaniom utrudniającym wyrzucenie uciążliwych najemców. Jak przypomina „Telegraph”, w ostatniej dekadzie właściciele nieruchomości musieli mierzyć się m.in. ze wzrastającą presją biurokracji i utratą ulg podatkowych na odsetki od kredytów hipotecznych. Laburzyści niedawno przyjęli też prawo zakazujące eksmisji bez orzekania o winie.
Te działania nie pozostały bez echa. Obecnie w Londynie więcej niż co piąty dom wystawiony na sprzedaż został wcześniej zakupiony z myślą o wynajmowaniu go. Tymczasem według stowarzyszenia skupiającego właścicieli – NRLA, niemal co trzeci dom na wynajem wzniesiony została przed 1919 rokiem. Doprowadzenie takich nieruchomości do poziomu wymaganej „efektywności energetycznej” będzie bardzo trudnym zadaniem.