To może być przełom w sprawie Polaka, który zniknął bez śladu w Wielkiej Brytanii 7 miesięcy temu.
Andrzej Mucha z Grudziądza od 6 lat mieszkał i pracował w Wielkiej Brytanii. 30 grudnia 2021 r. rodzina Andrzeja Muchy zgłosiła jego zaginięcie brytyjskim służbom. Bliscy nie mieli wtedy kontaktu z mężczyzną już od ponad miesiąca. Martwili się o niego szczególnie ze względu na jego rozedmę płuc, przez którą codziennie musi korzystać z inhalatora.
57-latek mieszkający w Slough (hrabstwo Berkshire) zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Sprawą zajęli się funkcjonariusze Thames Valley Police, którzy opublikowali apel o pomoc w poszukiwaniach. Przyłączyła się do niego córka zaginionego w nagraniu opublikowanym na oficjalnym kanale policji. — Tata jest naprawdę miłą i przyjazną osobą z poczuciem humoru. Bardzo za nim tęsknię i się o niego martwię, ponieważ takie zniknięcie zupełnie nie pasuje do niego. Telefon taty jest wyłączony, nie wrócił do miejsca zamieszkania. Nie skontaktował się ani z rodziną, ani z przyjaciółmi. Cały czas utrzymywaliśmy stały kontakt — mówiła.
Do poszukiwań włączyły się również polskie organizacje pomagające rodzinom zaginionych, m.in. SOS Zaginięcia. W czerwcu Thames Valley Police apelowało do wszystkich o pomoc w rozwikłaniu tej sprawy „coraz bardziej niepokojąc się o pana Andrzeja”. 20 lipca poinformowano o zatrzymaniu 32-letniego mieszkańca Slough podejrzewanego o morderstwo. „Aresztowanie ma związek z zaginięciem 57-letniego Andrzeja Muchy” — czytamy na stronie policji. Więcej szczegółów na razie nie ujawniono.