Para brytyjskich turystów zmarła podczas wakacji w Egipcie krótko po tym, jak „zachorowała” w pokoju hotelowym. Jak podały brytyjskie media, mieli oni umrzeć „w wyniku wdychania oparów środków owadobójczych”.
69-letni John Cooper i jego 63-letnia żona, Susan Cooper, zmarli w sierpniu 2018 roku, krótko po tym, jak „zachorowali” podczas wakacji w Hurghadzie w Egipcie. Egipska prokuratura w tym samym roku poinformowała, że Cooper cierpiał na czerwonkę bakteryjną, zakaźną chorobą jelitową, podobną infekcję stwierdzono u jego żony. Ich córka Kelly nigdy nie uwierzyła w tę teorię i czekała pięć lat na rozpoczęcie dochodzenia.
Po trwających trzy dni przesłuchaniach w sądzie koronerskim w Blackburn, starszy koroner hrabstwa Lancashire orzekł, że przyczyną śmierci Cooperów miało być zatrucie „w wyniku wdychania oparów środków owadobójczych” – przekazał „Independent”.
Pestycyd zawierający substancję chemiczną, której wdychanie grozi śmiercią, miał zostać rozprowadzony w pokoju sąsiadującym z pokojem, w którym zakwaterowani byli Cooperowie. Na krótko przed śmiercią pary Brytyjczyków została tam zakwaterowana teściowa, turysty z Niemiec, którego oświadczenie odczytano w sądzie. „Od razu poczułem dziwny zapach, przypominający zapach pleśni lub wilgoci” – stwierdził Bibi w oświadczeniu, dodając, że „w łóżku i pod łóżkiem było dużo pluskiew”. Według mężczyzny jego teściowa przeniosła się do innego pokoju. Kilka godzin później miał on zauważyć przed pokojem trzech mężczyzn, w tym „dwóch w hotelowych uniformach i jednego z kanistrem po pestycydach”. Po „pięciu czy 10 minutach mężczyźni wyszli z pokoju i owinęli drzwi taśmą oraz uszczelnili pomieszczenie” – podał Bibi w oświadczeniu.
Cooperowie zmarli podczas wakacji, które spędzali razem z córką Kelly Ormerod i trojgiem wnucząt. 21 sierpnia 2018 roku o godzinie pierwszej w nocy John Cooper miał zadzwonić do Ormerod i powiedzieć jej, że źle się czuje, po czym odprowadził do jej pokoju wnuczkę, która nocowała w pokoju dziadków. Cooperowie nie pojawili się na śniadaniu. Ich córka poszła do pokoju rodziców, gdzie zastała „poważnie chorą” parę. 69-latek wymiotował mówiąc, że „naprawdę nie czuje się zbyt dobrze”, jego żona leżała w łóżku „jęcząc z wymiocinami we włosach i w całym pokoju”, a wokół unosił się „dziwny, ciężki” zapach – mówiła Ormerod w sądzie. Podjęto próbę reanimacji, ale Cooper zmarł w pokoju hotelowym. Jego żonę zabrano do hotelowej kliniki, a następnie do szpitala, gdzie stwierdzono zgon.