Amnesty International w odwrocie. Organizacja straciła w Wielkiej Brytanii blisko tysiąc stałych darczyńców, po publikacji sierpniowego kontrowersyjnego raportu na temat rosyjskiej inwazji w Ukrainie.
Jak podają brytyjskie media, powołując się na najnowsze analizy finansowe, członkostwo w AI i darczyńcy zapewniają rocznie około 7,5 miliona funtów przychodów dla organizacji. Teraz może być to znacznie mniej. Z opublikowanego na początku sierpnia raportu miało wynikać, że wojsko ukraińskie narusza prawo konfliktów zbrojnych, rozmieszczając sprzęt i uzbrojenie w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych, a także przeprowadzając ataki z terenów gęsto zaludnionych. W dokumencie stwierdzono, że Ukraina „zamienia obiekty cywilne w obiekty wojskowe”.
Oksana Pokalczuk, szefowa ukraińskiego biura organizacji pozarządowej Amnesty International (AI), informowała wcześniej, że odchodzi z pracy po publikacji przez centralę raportu, w którym skrytykowano ukraińską armię. Podobnie postąpił szef organizacji w Szwecji. Pokalczuk oświadczyła, że raport wyrządza długotrwałe szkody związane z reputacją Ukrainy na całym świecie. Mówiła, że zrezygnowała, gdy zdała sobie sprawę, że jej koledzy z Amnesty tego nie zmienią.
Do raportu odniósł się także doradca prezydenta Ukrainy Michaiło Podolak. W jednym z pierwszych postów, odnoszących się do raportu napisał: „Rosja podejmuje maksymalne wysiłki, żeby zdyskredytować Siły Zbrojne Ukrainy w oczach zachodnich społeczeństw. Chce przerwać dostawy broni, wykorzystując do tego sieć swoich agentów wpływu. To wstyd, że taka organizacja jak Amnesty International bierze udział w tej kampanii dezinformacji i propagandy”.