W Polsce jest obecnie aż 2,66 mln osób, które nie radzą sobie ze spłatą zaciągniętych długów, a ich zaległości wynoszą łącznie aż 72,5 mld zł . Te dane mogą przerażać. Ale to nie tylko bezduszne liczby: za każdą z nich kryją się indywidualne historie ludzi, którzy z różnych względów nie są w stanie uregulować swoich zaległości na czas. Są wśród nich nierzetelni kredyto- i pożyczkobiorcy, osoby zalegające z opłaceniem rachunków, czynszów, alimentów, itp. Niestety do tej listy mogą też dołączyć kolejni konsumenci. Jak pokazuje badanie firmy Intrum, mamy też dużą „grupę ryzyka”, czyli osób, które są granicy posiadania zaległego długu: aż 13{88cb31aa0e7d416b45837540bc6998432851a10905f5e339990238b5da072b9e} Polaków przyznaje, że po opłaceniu wszystkich zobowiązań zostaje im w portfelu jedynie 10{88cb31aa0e7d416b45837540bc6998432851a10905f5e339990238b5da072b9e} miesięcznych dochodów lub mniej . To oznacza, że od długów dzieli ich brak zaledwie jednej pensji. To skutki m.in. korona-kryzysu, który obniżył dochody 46 proc. konsumentów w naszym kraju . I choć powody popadnięcia w długi mogą być różne, to wielu ludzi traktuje swój dług jako coś wstydliwego, przez co czasem zatajają ten fakt nawet przed najbliższymi, a to nie pomaga pozbyć się problemów finansowych. Tymczasem to właśnie ich pomoc często okazuje się kluczowa w walce z zaległym długiem, i co ważne – wcale nie chodzi o pieniądze pożyczane od rodziny czy przyjaciół, które pozwolą „załatać” spłatę na krótko, ale emocjonalne wsparcie i wspólne opracowanie skutecznego planu wyjścia z długów. W momencie, kiedy nie mamy do czynienia zaległościami na znaczne sumy, jest jeszcze szansa, że możemy realnie pomóc bliskiej osobie! Jak to zrobić?
Krok 1: Nazwać problem i uspokoić emocje
Powstanie długu, którego spłata przerasta możliwości finansowe, to poważne obciążenie psychiczne. Niektórzy znoszą je bardzo długo, zanim zdecydują się o nim komuś powiedzieć i działać, nawet jeśli mają bardzo dobre relacje z najbliższymi. Ale jeśli bliska nam osoba wreszcie szuka pomocy i sama po nią do nas przychodzi, to pierwszy ważny krok już wykonała: uświadomiła sobie problem, co sprawia, że nasze zadanie będzie łatwiejsze. Może być też tak, że jedynie podejrzewamy, że ktoś z naszych bliskich ma problemy finansowe i mimo jasnych sygnałów, czyli otrzymywania monitów do spłaty, spłacania jednego kredytu kolejnym kredytem, ciągle zaprzecza swoim problemom. Ale obojętnie, czy bliski sam poprosi o pomoc, czy to my jako pierwsi odkryjemy, jak poważna jest sytuacja, ważne, aby odpowiednio formułować komunikaty i wykazać się odpowiedzialną postawą. Wysłuchajmy, pozwólmy wyrzucić złe emocje: frustrację, poczucie bezradności, złość, żal. Jednak podczas rozmowy nie pocieszajmy nadmiernie, aby nie doszło do zbagatelizowania problemu. Ale też nie atakujmy, nie wzbudzajmy poczucia winy, bo dług to w oczach samodzielnej dotąd, dorosłej osoby silny cios w jej poczucie własnej wartości i zaradności życiowej. Pokażmy, że droga do wyjścia z długów zaczyna się od dostrzeżenia problemu i zmierzenia się z nim:
– Z naszego doświadczenia wynika, że bardzo często osoby, którym udaje się spłacić zaległe zobowiązania i odzyskać kontrolę nad swoimi finansami, wspominają później, że najważniejszy był moment, kiedy podjęły aktywne działania, by z tych długów wyjść. Rozmowa z bliską osobą może być właśnie takim przełomem, dzięki temu, że ktoś patrzący na sytuację z zewnątrz, potrafi lepiej ją ocenić i wskazać racjonalnie metody zaradcze, których zrezygnowana, zadłużona osoba może już nie dostrzegać – komentuje Anna Małkowska, ekspert Intrum.
Krok 2: Zrozumieć przyczynę powstania długów i zrobić ich listę
Zdefiniowanie przyczyny powstania zadłużenia to kolejny krok na drodze do poprawy sytuacji. Zobowiązanie, którego nie daje się spłacać w terminie, może zdarzyć się każdemu. Kiedy jest wynikiem przyczyn losowych, np. rozpadu małżeństwa lub związku, (w którym dotąd partnerzy dzielili wydatki), nagłej choroby, utraty zatrudnienia i stałych dochodów, to jest to sytuacja, na którą często nie mamy wpływu. Istnieje też druga grupa przyczyn – kiedy u podłoża problemu leżą nierozważne decyzje: „zamiłowanie” do drogich zakupów, życie „ponad stan”, czyli wydawanie większej ilości pieniędzy niż się zarabia, sięganie po pożyczkę natychmiast, gdy kończą się bieżące środki na koncie, czy brak podstawowej wiedzy finansowej na temat tego, jak w odpowiedzialny sposób gospodarować swoimi pieniędzmi. Wraz z bliską osobą ustalmy, jak jest w jej wypadku – z czego konkretnie wynika zaległość? – Jeśli członek naszej rodziny, przyjaciel, osoba bliska wpadła w zadłużenie w wyniku powtarzającego się wzorca postępowania: impulsywnych zakupów, spłacania jednej pożyczki następną, to konieczne jest przede wszystkim przerwanie tego schematu, by zahamować narastanie pętli zadłużenia. Musimy uświadomić bliskiej osobie, że życie bez długów jest możliwe tylko, jeśli natychmiast zacznie zmieniać nawyki i przestanie sięgać po takie same jak dotąd rozwiązania – podkreśla Anna Małkowska.
W dostrzeżeniu złych nawyków z pewnością pomoże sporządzenie szczegółowej listy zaległych długów. Ustalmy, czy jest jeden, czy wielu wierzycieli, jakie są daty wymagalności zobowiązań, jakie kwoty zostały spłacone, a ile jeszcze pozostało do spłaty. Anna Małkowska, ekspert Intrum dodaje: – Zrobienie takiej listy może być bolesne, ale jest niezwykle potrzebne, bo jak pokazuje nasze badanie, aż 15{88cb31aa0e7d416b45837540bc6998432851a10905f5e339990238b5da072b9e} zadłużonych Polaków wprost deklaruje, że nawet nie chce wiedzieć, ile wynosi łączna kwota ich zaległości. Tymczasem ucieczka przed tą świadomością to żadne wyjście i tylko pełna wiedza o własnej sytuacji finansowej, może pomóc ją ustabilizować.
Krok 3: Nie unikać kontaktu z windykatorem, bo on wie, jak pomóc!
A co, jeśli o zadłużeniu bliskiego dowiadujesz się, kiedy jego problemy finansowe są już bardziej zaawansowane i zdążyła się z nim skontaktować firma windykacyjna? Przede wszystkim to nie powód do paniki, to jedynie sygnał, że wierzyciel/wierzyciele zdecydowali się upomnieć o zaległe należności. W tej sytuacji najgorszym możliwym wyjściem jest unikanie kontaktu z windykatorem. Dlaczego? Bo jeśli z osobą zadłużoną kontaktuje się firma zarządzająca wierzytelnościami, to oznacza, że sprawa nie została jeszcze skierowana do sądu i wciąż można rozwiązać ją polubownie. Windykator to nie komornik, który jako funkcjonariusz publiczny z ramienia sądu pojawia się wyłącznie po to, by wyegzekwować należność przez natychmiastowe zajęcie majątku czy środków na koncie. Pracownik profesjonalnej windykacji oferuje wsparcie, jakim jest windykacja polubowna. Windykator występuje tu w roli negocjatora, który ma za zadanie pogodzić racje obu stron i ustalić taki harmonogram spłaty, który będzie dostosowany do możliwości finansowych osoby zadłużonej. Udzieli też profesjonalnych wskazówek, jak zarządzać budżetem, aby nie dopuścić do pogłębienia się już istniejących problemów finansowych. – Z doświadczenia naszej firmy wynika, że wiele osób zadłużonych czuje dużą ulgę, gdy dowiadują się od naszego pracownika, że w ich sytuacji istnieje „koło ratunkowe” i mogą skorzystać z profesjonalnego wsparcia. Windykator, analizując jednostkową sytuację konsumenta, pomaga w rozłożeniu należności na raty, które będą dla niego możliwe do „udźwignięcia”. Jeśli wiemy, że z naszym bliskim próbuje się skontaktować windykator, warto, żebyśmy go uspokoili i uświadomili, że istnieje coś takiego jak windykacja polubowna i że dzięki niej, niekiedy nawet po wielu latach zmagania się długiem, osoby zadłużone wreszcie powoli zaczynają spłacać należność, wychodzą „na prostą”
i odnajdują spokój – podsumowuje Anna Małkowska, ekspert Intrum.