Śmierć Elżbiety II to dla wielu państw podporządkowanych przez Wielką Brytanię dobry moment, by rozważyć wybicie się na niepodległość. W ciągu trzech lat ma się odbyć w tej sprawie referendum wśród obywateli Antigui i Barbudy. Podobne plany ma Jamajka.
Chociaż Antigua i Barbuda, wyspiarskie państwo na Morzu Karaibskim, a także Jamajka oficjalnie uczciły pamięć królowej, to karaibskie państwa planują referenda, w których obywatele mają zdecydować, czy chcą, by brytyjski następca lub następczyni tronu wciąż formalnie panował nad ich krajami – informuje Agencja Reutera.
Chociaż premier Jamajki Andrew Holness mówił, że jego kraj opłakuje zmarłą królową, a w Antigui i Barbudzie po jej śmierci flagi opuszczono do połowy masztów na znak żałoby, to oba państwa rozważają referendum w sprawie odejścia od monarchii na rzecz republiki.
Reuters pisze też, że odejście od monarchii to nie wszystko. 10 milionów Afrykanów zostało wykorzystanych jako niewolnicy, za co odpowiadają europejskie mocarstwa. Ci, którzy przeżyli, byli zmuszani do pracy na plantacjach na Karaibach i w obu Amerykach. Zdaniem wielu aktywistów i polityków pora, żeby Wielka Brytania za to zapłaciła.
Już w 2021 roku rząd Jamajki ogłosił, że planuje zwrócić się do Brytyjczyków o rekompensatę za wywiezienie 600 tys. Afrykanów do niewolniczej pracy na plantacjach trzciny cukrowej i bananów. Praca niewolników stała się fundamentem dla fortun brytyjskich kolonizatorów.
Barbados w 2021 roku zrezygnował ze zwierzchnictwa Korony Brytyjskiej i stał się republiką. Teraz jamajscy politycy chcą podążyć tą samą ścieżką. Według sondaży 56 proc. Jamajczyków chce, żeby brytyjski monarcha nie pełnił funkcji głowy ich państwa.