Brytyjski lotniskowiec na Bałtyku?

  • Post author:
Udostępnij:

Podczas szczytu NATO w Madrycie brytyjski minister obrony Ben Wallace ogłosił wzmocnienie brytyjskiego kontyngentu w rejonie Morza Bałtyckiego.

Reklama

Sojusz od teraz ma mieć nie 40, a 300 tys. żołnierzy w stanie gotowości do obrony w Europie, a każde z ośmiu zgrupowań obronnych NATO na wschodniej flance NATO ma zostać zwiększone do rozmiarów brygady.

Wielka Brytania obecnie ma ok. 1700-osobowy kontyngent stacjonujący w Estonii. Występując podczas szczytu w Madrycie, brytyjski minister obrony zapowiedział „przypisanie brygady” do obrony Estonii – oznacza to ok. 3 tys. żołnierzy. Zaraz jednak dodał, że „bardziej wydajne” będzie, gdy jedna trzecia z tej liczby będzie stacjonować w Wielkiej Brytanii. Ich sprzęt z kolei ma znaleźć się w Niemczech.

Kluczowym wsparciem Wielkiej Brytanii dla NATO ma być flota. Wedle deklaracji Wallace’a do obrony wschodniej flanki Sojuszu kierowany ma być jeden z dwóch lotniskowców Royal Navy – HMS „Queen Elizabeth” lub HMS „Prince of Wales” – wraz z grupą okrętów ochraniających strategiczną jednostkę flagową. Okręty te będą rotacyjnie wykonywać zadania na rzecz NATO.

Podobna jest deklaracja Niemiec, które co prawda zadeklarowały 3,5 tys. żołnierzy w gotowości do obrony sojusznika, ale stacjonować one będą w większości nadal w Niemczech. Z podobnej perspektywy krytykowane były decyzje USA – Amerykanie dwie eskadry myśliwców F-35 wysyłają do Wielkiej Brytanii, systemy ochrony przeciwlotniczej do Niemiec i Włoch, a dodatkowe dwa niszczyciele US Navy popłyną do Hiszpanii. Brytyjski minister obrony uznał jednak, że plany ewentualnościowe dające sojusznikom 60 dni na dowiezienie wojsk były po ataku Rosji całkowicie przestarzałe. „Państwa bałtyckie miały rację, mówiąc, że właśnie zobaczyliśmy w Ukrainie, że jeśli poczekasz pięć dni, to wszyscy są martwi, więc nie chcemy ryzykować czekania na promy płynące z czołgami” – mówił.

Wallace zapowiedział też, że chce, by wydatki na obronność Wielkiej Brytanii wzrosły do 2,5 proc. PKB. Wiadomo jednak, że w rządzie plan ten nie ma szerokiego poparcia – premier Boris Johnson ma według brytyjskich mediów uważać, że szacowane w tym roku na 2,3 proc. wydatki to i tak wyraźnie więcej niż uzgodnione jako natowskie minimum 2 proc., które nie jest realizowane przez wielu sojuszników.

Reklama

Udostępnij: