Mogłoby się wydawać, że gdy o jakimś artyście pisze się bądź mówi mniej, oznacza to, że jego popularność czy „jakość” maleje i że być może nie jest to już człowiek na nasze czasy. Aczkolwiek, mając możliwość rozmowy z publicznością po moich koncertach w Wielkiej Brytanii i zagranicą, niejednokrotnie celowo podpytywałam słuchaczy, czy kojarzą nazwisko „Paderewski”. Prawie zawsze odpowiedź padała twierdząca i zaraz za tym podążało wyjaśnienie, że to ten sławny Polak, pianista i kompozytor. Co ciekawe, mało kto wiedział i był w stanie sprecyzować, czy Paderewski miał jakieś związki z polityką, podczas gdy sama spodziewałam się, że właśnie z tą sprawą Paderewski będzie bardziej kojarzony. Pamiętam, jak podczas jednego z festiwali muzycznych, gdy w finale zdecydowałam się wykonać jego Koncert fortepianowy a-moll, Op. 17 jeden z obecnych dyrygentów, Jonathan Butcher, od razu zaproponował mi koncert pod swoją batutą na kolejny sezon artystyczny, ale pod warunkiem, że nie zmienię wyboru koncertu i powtórzę z nim wykonanie właśnie tego konkretnego utworu Paderewskiego. Ciągle jeszcze nie do końca przejrzane i skatalogowane listy, korespondencje i notatki Paderewskiego zajmujące pokaźną część zbiorów m.in. w Archiwum Akt Nowych w Warszawie (całość to, bagatela, 35 km półek magazynowych) stanowi doskonałą okazję do pochylenia się nad sylwetką artysty-Polaka, który podbił świat, tym bardziej, że 92. lata temu, dnia 12 stycznia, wyjątkowy koncert Paderewskiego w Royal Albert Hall był wydarzeniem, który na stałe podkreślił ważność tego artysty w Wielkiej Brytanii.
Trudne początki zagranicznego „startu”
Sukces, czy to życiowy, zawodowy, czy finansowy, Paderewski w swoim zagranicznym „starcie” osiągnął dosyć późno i dopiero przed 40. rokiem życia doświadczył czegoś, co możemy nazwać stabilizacją finansową i życiową. Na podbój świata artystycznego wyruszył najpierw do Paryża, a potem przybył właśnie do Wielkiej Brytanii na kilka koncertów. Dla Brytyjczyków Paderewski był pewnego rodzaju ciekawostką. Jego słowiański wygląd, akcent (językiem angielskim, jak sam Paderewski przyznaje w swoich „Pamiętnikach”, dyktowanych Marii Lawton w latach 30. XX wieku, nauczył się posługiwać dopiero po trzydziestce) oraz nieugruntowana jeszcze pozycja muzyczna wbrew wszystkiemu przyciągała sporą publiczność. Już tutaj prawdziwym ewenementem (i jest tak do dzisiaj!) pozostaje fakt, że Paderewski, będąc w pierwszej kolejności pianistą, a więc odtwórcą napisanych już utworów, wiele ze swoich własnych kompozycji wplatał w swój repertuar muzyczny także podczas tych debiutów. Ten polski folklor bardzo przypadł Brytyjczykom do gustu.
Anglia i Londyn
W 1890 roku Paderewski wystąpił przed królową Victorią i zagrał też kilka prywatnych koncertów na Zamku w Windsorze. Z tym wydarzeniem wiąże się pewna anegdota,
a mianowicie, po jednym z tych właśnie koncertów królowa Victoria pogratulowała Paderewskiemu nazywając go „geniuszem”, za co Paderewski uprzejmie podziękował
i odpowiedział na to słowo „geniusz” z pewną dozą niedowierzania, zaznaczając że jeszcze do niedawna był uważany za „popychadło”. W latach 1895-98 Paderewski występował kilkakrotnie w Manchester Free Trade Hall, wykonując tam m.in. swoje kompozycje największego kalibru, czyli Koncert fortepianowy a-moll, Op.17 oraz Fantazję Polską gis-moll, Op. 19. Te dwa utwory są o tyle istotne, że do dziś trudno jest znaleźć jakiegokolwiek artystę na skale światową, który swoje kompozycje mógł z powodzeniem wykonywać później
w Stanach Zjednoczonych i słynnej Carnegie Hall, nie ryzykując przy tym niewyprzedanych biletów czy słabych recenzji. Ale to ryzyko, o dziwo, przynosiło Paderewskiemu spore zainteresowanie i zaowocowało sukcesem.
Wracając jednak do naszego Rodaka i jego pobytu w Wielkiej Brytanii… Prawdziwym wyczynem, który niejednokrotnie był podkreślany w BBC Radio 3 oraz Classic FM pozostaje słynny Koncert Paderewskiego w Royal Albert Hall 12 stycznia 1933 roku. Artysta miał już wtedy 73 lata, a dochód z tego koncertu decyzją Paderewskiego został przekazany na Musicians Benevolent Fund. Sukces tego koncertu, charyzmę pianisty, wyprzedaną salę oraz owacje śmiało można porównać do „show”, które niejednokrotnie towarzyszy współczesnym wykonawcom muzyki pop. Nie ma w tym stwierdzeniu nuty sarkazmu, bowiem o koncertach Paderewskiego w Londynie można było poczytać w każdej „regular newspaper”, mieszkając czy to w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych i w czuć się w klimat tego występu praktycznie nie ruszając się z fotela. Oprócz rzeszy fanów podróżujących za Paderewskim gdziekolwiek to było możliwe, krytycy i dziennikarze z Ameryki byli w stanie przybyć specjalnie na dosłownie jeden bądź kilka koncertów Paderewskiego w Wielkiej Brytanii, by potem napisać o tym informację na przykład w The New York Times. Co ciekawe, już za życia artysty inni pianiści (Frederick Kiddle) chętnie sięgali po kompozycje Paderewskiego, wykonując je z powodzeniem podczas koncertów BBC Proms, odbywających się w porze wakacji letnich.
Koncerty Paderewskiego w Wielkiej Brytanii, co sam artysta niejednokrotnie podkreślał
w swoich „Pamiętnikach”, dodały mu pewności siebie oraz zachęciły do wyjazdu i pierwszego tournée po Stanach Zjednoczonych w roku 1891. Paderewski stał się tam sensacją i to tam zaczęła się już absolutna obsesja na punkcie artysty, zwana „Paddymanią” albo „Pandemonium”, ponieważ chwytem marketingowym wielu firm była produkcja rzeczy opatrzonych nazwiskiem Paderewskiego (wbrew woli artysty). Niezależnie od jego pobytu czy koncertów w Stanach Zjednoczonych, przez cały rok można było kupić na przykład krawat „à la Paderewski”, mydło à la Paderewski”, zjeść ziemniaki „à la Paderewski”, bądź poprosić o modną fryzurę, oczywiście w stylu… „à la Paderewski”. Cena tych produktów oraz usług była znacząco wyższa niż zwykle. W roku 1891 i nowej Sali Carnegie Hall Paderewski zadebiutował wykonując swój własny Koncert fortepianowy a-moll. Do dziś to wykonanie to muzyczny rarytas, podczas którego Paderewski na arenę międzynarodową muzyki klasycznej powtórnie wniósł folklor i nutę polską, tak jak wcześniej Chopin czy Moniuszko.
Współcześni Brytyjczycy a Paderewski
Czy zainteresowanie i odkrywanie postaci Paderewskiego w kręgach brytyjskich zmalało? Bynajmniej. Do dziś Paderewski utrzymuje swój status w Księdze Rekordów Guinness’a jako najlepiej zarabiający pianista wszechczasów za jedną zagraną nutę (nawet w przeliczeniu na dzisiejszy kurs dolara). Wielokrotnie miałam okazję być gościem pana Denisa Hall, Brytyjczyka, który mimo braku polskich korzeni, sporą ilość czasu i badań poświęcił właśnie muzyce Paderewskiego. Zrobił to bardzo praktycznie, dokonując transferów nagrań mistrza utrwalonych na rolkach pianolowych, dzięki czemu w latach 90. XX wieku została wydana kolekcja nagrań Paderewskiego na płytach CD, na których możemy posłuchać, jak Paderewski grał Chopina, Beethovena, Liszta, a także własne kompozycje.
Paderewski na dziś
Choć w biografiach Paderewskiego (Zamoyski, Czekaj-Haag) i jego dyktowanych „Pamiętnikach” gdzieś między wierszami możemy odnieść wrażenie, że w swoich działaniach artystycznych (oraz politycznych) Paderewski był postacią kontrowersyjną, to w pewnych sprawach trudno mieć wątpliwości. A mianowicie, sukces nie wymazał Paderewskiemu dumy z bycia Polakiem oraz że można osiągnąć bardzo wiele dzięki własnej pracy, uporowi
i determinacji, choć nieraz na owoce pracy trzeba w życiu trochę poczekać…
Dr Agnieszka Pluta