Dziś rozpoczyna się Wimbledon, jeden z najbardziej prestiżowych turniejów tenisowych na świecie. Z wielu względów będzie on inny, niż dotąd.
Decydenci Wimbledonu zakazali udziału w nim rosyjskich i białoruskich tenisistów. Co ważne, inne brytyjskie turnieje na kortach trawiastych, które odbywają się w czerwcu, w tym imprezy przygotowawcze do Wimbledonu w Eastbourne i Queen’s Club w Londynie, ogłosiły podobne zakazy. W związku z tym na kortach prestiżowego All England Club nie zobaczymy światowej „jedynki” Rosjanina Daniiła Miedwiediewa. Poza nim do Londynu nie przylecieli również inni świetnie znani gracze m.in.: Andriej Rublow, Karen Chaczanow, czy Aryna Sabalenka, Wiktoria Azarenka i Daria Kasatkina.
To spotkało się z reakcją władz światowego tenisa. Najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie został ogołocony z przyznawania punktów rankingowych. Wimbledon wiedząc, że nie może zaoferować punktów, postawił na kasę. W ramach dodatkowej zachęty do przyjazdu powiększono pulę nagród finansowych. Tenisiści i tenisistki podzielą między sobą aż 40.3 mln funtów. Triumfatorzy męskiego i żeńskiego turnieju otrzymają po dwa mln funtów. Rok temu pula wynosiła 35 mln, a dla zwycięzców przewidziano po 1.7 mln.
Mimo całego zamieszania – liczymy na dobre występy polskich zawodników, przede wszystkim Igi Świątek i Huberta Hurkacza.